Pocztówki tłumaczeniowe: Joao Correia w Coimbrze, Portugalia
Rzymianom miasto znane było jako Aeminium, Maurowie nazywali je Qulumriyah, ale dziś znamy je jako Coimbra, miasto o historii sięgającej ponad 2300 lat wstecz. Oprócz różnych nazw, miasto kryje w sobie kilka fascynujących tajemnic. Oficjalnie nadal jest stolicą Portugalii, choć większość Portugalczyków o tym nie wie, i było miejscem narodzin pierwszych sześciu królów tego kraju. A nieco bliżej domu, tradycyjny strój noszony przez studentów uniwersytetu zainspirował ubiór uczniów w Hogwarcie J.K. Rowling.
Powiedzieć, że życie miasta kręci się wokół Uniwersytetu, to mało powiedziane. Założony w 1290 r., jest jedną z najstarszych na świecie szkół wyższych i ma tak znakomitą listę absolwentów w historii kraju na przestrzeni ostatnich 500 lat, że poświęcona jest im strona w Wikipedii. Sława uniwersytetu wykracza również poza granice kraju - Amnesty International została założona po tym, jak dwóch studentów sprzeciwiło się władzom i wzniosło toast za wolność w 1961 roku, w czasie, gdy w kraju wciąż panowała dyktatura Salazara. A pierwszy pomysł urządzenia, które mogłoby wyświetlać obrazy z daleka, powstał w Coimbrze pod koniec XIX wieku. Dziś to urządzenie jest bardziej znane jako "telewizja".
Uniwersytet położony jest wysoko na wzgórzu, w dzielnicy Alta, czyli wysokiej. Zejdź stromymi i wąskimi uliczkami do niższej części Baixa, a odkryjesz labirynt wężowatych alejek, gdzie sklepy są ciasno upakowane obok siebie, stoły na świeżym powietrzu wystawiają pościel, ceramikę i szale, a stragany z kwiatami dodają jaskrawe plamy koloru pośród neutralnych tonów kamienia starego miasta. To tętniące życiem miejsce, ale z łagodną nutą, z której słynie Portugalia. Spacerując ulicami miasta zobaczysz mieszankę rzymskiej, mauretańskiej i europejskiej architektury z epoki ciemnej, z wąskimi uliczkami, średniowiecznymi łukami i małymi schodami, z okazjonalnymi spojrzeniami w dół do rzeki Mondego, która przecina miasto. Nic dziwnego, że ta starożytna historia dała również początek wyjątkowemu mistycyzmowi, epice i legendom, niespotykanym nigdzie indziej w Portugalii.
Tymczasem dla miłośników muzyki Coimbra ma swoją własną odmianę melancholijnego, nostalgicznego Fado, zupełnie niepodobną do żywiołowych, pełnych energii tonów słyszanych w Lizbonie. Do najczęstszych tematów lirycznych należą efemeryczna natura wszystkich rzeczy, przemijanie czasu i cierpienia miłości. Jeden z najsłynniejszych melodycznych towarów eksportowych kraju, piosenka "April in Portugal", była pierwotnie Fado skomponowanym przez studentów miasta, a później została przerobiona i nagrana przez tak wielkich artystów jak Louis Armstrong, Eartha Kitt i Bing Crosby.
Coimbra jest również, nie mniej sławnym, miastem rodzinnym Joao Correia, który od 2011 roku wykonuje swój zawód jako tłumacz. Joao dołączył do ProZ.com już w 2009 roku, a sieć pomogła mu znaleźć pierwszą pracę - było to niezapomniane doświadczenie: 45,000 słów w 45 dni, bez narzędzi CAT. Temat? Buty.
Zadanie polegało na tym, że pukał do drzwi szewców i sprzedawców w całym mieście, upewniając się, że dobrze rozumie żargon. Uzbrojony jedynie w papierowy notatnik i długopis, robił skrupulatne notatki, aż w końcu z pewną satysfakcją dostarczył swoje tłumaczenie. Jeszcze większą satysfakcję sprawiło mu otrzymanie 3700 euro, co w ówczesnej portugalskiej gospodarce stanowiło niebotyczną sumę, zwłaszcza że nie pracował jeszcze na pełen etat. Wkrótce potem nastąpiła przeprowadzka, a Joao od tamtej pory nie oglądał się za siebie.
Jak wielu kolegów, Joao jest tak zafascynowany badaniami, rzemiosłem i dążeniem do doskonałego tłumaczenia, że przez połowę czasu nie czuje się jak w pracy, ale raczej jak w płatnej zabawie. Jeśli dodać do tego przyjemność bycia swoim własnym szefem - robienia tego, co chce, kiedy chce, za cenę, którą uważa za uczciwą - staje się jasne, że nie ma szans, aby Joao kiedykolwiek wrócił do pracy dla kogokolwiek innego.
Jego codzienna rutyna zaczyna się około 10 rano (witamy w południowej Europie!), od espresso, papierosa i najnowszych wiadomości, a następnie soku pomarańczowego i kawałka owocu, kawałka ciasta lub bułki. Pracuje nad tekstami technicznymi o tematyce od transportu po inżynierię, od ropy naftowej i gazu po statki, choć od czasu do czasu zagłębia się w podróże i wypoczynek.
Jego klientami są zarówno klienci lokalni, jak i międzynarodowi, choć, jak w wielu przypadkach, ci międzynarodowi płacą lepiej. Największym wyzwaniem, przed jakim staje, jest przekonanie ludzi, że to nie jest ciekawostka czy hobby, ale jego główna praca - przeszkoda, która będzie znajoma dla wielu. Sytuacji nie ułatwia fakt, że portugalskie prawo nie przewiduje żadnych przepisów dla tłumaczy. W systemie prawnym nie ma czegoś takiego jak tłumacz przysięgły, co tworzy pustkę, którą z łatwością wypełniają specjaliści od wszystkiego, z niskimi stawkami odpowiadającymi ich niskim umiejętnościom.
Mimo tych przeszkód Portugalia jest bardzo nowoczesna, jeśli chodzi o technologię i narzędzia, więc sam proces pracy jest stosunkowo bezproblemowy.
Joao je trzy posiłki dziennie, z kilkoma smakołykami, takimi jak owoce czy kawałek sera. Na jego stole nie brakuje też kieliszka czerwonego wina lub piwa. Jedzenie jest śródziemnomorskie, jak można się spodziewać: oliwa z oliwek, ryż, ziemniaki, mnóstwo warzyw, różne rodzaje mięsa i ryb, chleb, owoce i kawa - ale mocna, domowa. Nic w plastikowym kubku z plastikowej sieci kawiarni.
Tymczasem weekendy spędza ze swoją dziewczyną - słońce, rozmowy na plaży i posiłki na świeżym powietrzu na jednym z wielu tarasów kawiarni w mieście. To ciężkie życie.
Zanim wybuchła pandemia, Joao miał jeszcze jedną, dość zaskakującą cechę, która wyróżniała go spośród wielu innych tłumaczy: zamiłowanie do muzyki heavy metalowej. Przemierzał cały kraj, relacjonując festiwale muzyczne jako reporter Metal Hammer Portugal, krajowego oddziału słynnego Metal Hammer UK. Choć na pierwszy rzut oka nie wygląda jak przeciętny headbanger, Joao jest w rzeczywistości chodzącą encyklopedią gatunku muzycznego i poznał, sfotografował i przeprowadził wywiady z zespołami, z których wiele było jego bohaterami z dzieciństwa. Może nie do końca opłaca to rachunki, ale na pewno go rozpala. Inne rozrywki to zabieranie syna-pociągowca na tory i stacje kolejowe, robienie zdjęć i obserwowanie taboru kolejowego. Weekendy tylko dla siebie to już odległe wspomnienie...
Biorąc pod uwagę, że jego syn wkrótce zapisze się na chińsko-portugalski kurs tłumaczenia pisemnego i ustnego, jasne jest, że miłość do wszystkiego, co językowe i komunikacyjne, została przekazana w genach rodziny - co jest powodem do wielkiej dumy.
Otwarty, dowcipny i elokwentny, Joao jest jednym z tych typów, które raz poznane, nigdy nie zostają zapomniane. Nie jest więc zaskoczeniem, że jego ulubiony cytat pochodzi od amerykańskiej poetki Muriel Strode: "Nie będę podążać tam, gdzie prowadzi ścieżka, ale pójdę tam, gdzie nie ma ścieżki, i zostawię ślad".
Jego profil na ProZ.com to: https://www.proz.com/translator/1340587
Pocztówki z tłumaczeń są pisane dla ProZ.com przez Andrew Morrisa. Aby się w nich znaleźć, napisz do niego na andrewmorris@proz.com
Ta seria pokazuje różne konteksty geograficzne, w których żyją tłumacze, oraz jak wygląda normalny dzień pracy w każdym z tych miejsc. Chodzi o to, by pokazać, jak wygląda praca tłumacza i tłumaczenie na całym świecie.
Poprzednie pocztówki z tłumaczeniami