Podróżując po świecie z mojego domowego biura, pocztówki z przekładami z 2020 roku
W marcu 2020 r., być może zainspirowana faktem, że podróże szybko odchodzą w przeszłość w obliczu globalnej blokady, wpadłam na pomysł stworzenia serii pocztówek tłumaczeniowych dla portalu ProZ.com, przedstawiających kolegów i koleżanki z całego świata - to okazja do podzielenia się spostrzeżeniami na temat ich miejscowości, życia, zawodowych wzlotów i upadków, a nawet nawyków i diety.
Ale to nie tylko żądza wirtualnej wędrówki skłoniła mnie do myślenia - również fakt, że większość dialogu w grupach tłumaczy online zdominowana była przez Europejczyków i Amerykanów.
Można powiedzieć, że każdy może wnieść swój wkład, a jeśli inni członkowie z innych miejsc zdecydują się tego nie robić, to tak po prostu jest.
Ale to nie jest takie proste. Po pierwsze, zachodnio-centryczna dominacja tworzy pewną perspektywę tego, co w rzeczywistości jest zawodem globalnym - perspektywę, która omawia stawki, praktyki, cele i możliwości wyłącznie w kategoriach tego, jak są one postrzegane z perspektywy, powiedzmy, Hiszpanii czy Holandii. Jednak świat i gospodarka wyglądają zupełnie inaczej, gdy siedzisz przy biurku pod wolno obracającym się wentylatorem lub przy głośnym dźwięku klimatyzatora w Indiach, Ghanie czy Brazylii.
Co więcej, w grupach zdominowanych przez określone regiony geograficzne, tłumaczom z Globalnego Południa może nie być łatwo zabrać głos, nawet jeśli istnieją rzadkie i godne podziwu wyjątki, które wyrażają się jasno i z entuzjazmem.
Wyruszyłem więc, aby posłuchać głosów tych, którzy są rzadziej słyszani, z miejsc, które są rzadziej podkreślane: Egipt, Republika Konga, Tajwan, Indonezja, Mauritius, Syria, Ghana, RPA, Polska, Meksyk, Kamerun, Rosja, Kuba, Bułgaria, Indie, Wietnam i wiele innych. Są one oczywiście wymieszane ze wspaniałym wkładem z Europy, Ameryki Północnej i, wkrótce, z Australii. Nie chodzi o ignorowanie tych krajów, ponieważ stanowią one istotną część członków każdej grupy - chodzi po prostu o wyrównanie proporcji i stworzenie bardziej zniuansowanego, zróżnicowanego obrazu.
Proces jest prosty: ludzie piszą do mnie na adres andrewmorris@proz.com, aby wyrazić zainteresowanie udziałem w programie. Następnie wysyłam im kwestionariusz - zawsze taki sam - zachęcając ich do wpisania jak największej ilości szczegółów dotyczących ich kontekstu i życia zawodowego. Umawiamy się też na maksymalnie godzinny wywiad - zwykle we wtorek. To właśnie połączenie ich notatek i tematów, które pojawiają się w naszych swobodnych dyskusjach, zostaje w końcu wplecione w artykuł, kiedy siadam do pisania go w każdy piątek. W sobotę wieczorem odsyłam go do korekty i sprawdzenia faktów, a następnie tworzę format magazynu w programie Canva na podstawie jednego z ich inteligentnych, profesjonalnych szablonów. Wychodzi on w każdy poniedziałek w różnych grupach zawodowych dla tłumaczy na Facebooku i LinkedIn oraz oczywiście na moich własnych stronach i stronie internetowej.
Dla mnie jako tłumacza było to wspaniałe doświadczenie edukacyjne - przekonanie się, że tak wiele nas wszystkich łączy, od naszych aspiracji po praktyki zawodowe, pomimo różnic w lokalnych uwarunkowaniach. Jednocześnie stałam się o wiele bardziej świadoma, że niektórzy z naszych kolegów pracują w kontekście narodów rozdartych wojną lub w społeczeństwach dotkniętych biurokracją lub korupcją, podczas gdy inni nie mają stowarzyszeń krajowych i nie mają żadnego uznanego statusu w swoim kraju. Większość tłumaczy z Południa jest przynajmniej w stanie współpracować z biurami z Północy i dzięki Internetowi ma dostęp do znacznie lepiej płatnej pracy niż ta, która jest dostępna lokalnie.
Co najlepsze, każdego tygodnia jestem nagle transmitowany do domowego biura/salonu/sypialni w Kairze, Brazzaville, Sankt Petersburgu, Nowym Jorku, Rio, Vegas czy Jo'burgu, uczestnicząc w przyjacielskiej pogawędce z kimś, z kim nigdy wcześniej nie rozmawiałem, a anegdoty i spostrzeżenia, które się z tego wyłaniają, zawsze dają mi wiele powodów do radości, kiedy przychodzi czas na pisanie.
Może i nie mam teraz możliwości podróżowania, ale dla mnie jest to więcej niż rekompensata - możliwość podróżowania po świecie z mojego własnego biura i poznania kilku barwnych postaci, które razem tworzą fascynującą i kalejdoskopową kolekcję tłumaczy na całym świecie.